piątek, 27 września 2013

Lider.

W rankingu opublikowanym na początku tego tygodnia, 23 września, kolejny gracz dołączył do grona ośmiu zawodników, którzy przekroczyli barierę 100. tygodni na pozycji lidera. Tym dziewiątym jest Novak Djokovic, który prowadzi nieprzerwanie od 5 listopada 2012, kiedy zepchnął Szwajcara Rogera Federera (który przewodził przez 302. notowania). Ten tydzień jest też ważny dla Serba z zupełnie innego powodu. Mianowicie w Monte Carlo zaręczył się on z wieloletnią partnerką Jeleną Ristic, która jest "głównodowodzącą" w jego fundacji.

Serb kontynuuje w swojej rodzinie tradycje sportowe. Wybrał jednak tenis, a nie sporty zimowe, jak to mieli ostatnio w zwyczaju. Pierwszy raz rakietę w ręku trzymał w wieku 4 lat. Dwa lata później Djokovic został zauważony przez legendę jugosłowiańskiego tenisa - Jelenę Gencic. (Co ciekawe Gencic uprawiała też piłkę ręczną, a po zakończeniu czynnego uprawiania sportu była też trenerką Monici Seles, Gorana Ivanisevica, czy Ivy Majoli). Niestety 1 czerwca ta osoba odeszła od nas, co Novak bardzo przeżył, gdyż uważał ją za babcię.
Praca z Jeleną Gencic nie była łatwa, ponieważ wówczas w byłej Jugosławii trwała wojna. Rodzina musiała chować się w schronach w piwnicy. Serb stwierdził potem, że doprowadziło to go do jeszcze większej determinacji w byciu świetnym graczem. W wieku 12 lat uczęszczał już do Akademii Nikoli Pilica nieopodal Monachium. Dwa lata później pukał powoli do zawodowego tenisa, wygrywając mistrzostwa Europy i Świata juniorów.

W 2004 zanotował pierwszy mecz w turnieju rangi ATP, w rodzinnym Belgradzie. W 1. rundzie przegrał gładko ze Szwajcarem Marco Chiudinellim. Trzy miesiące później wygrał challenger w węgierskim Szolnok. Pierwszą imprezę "z prawdziwego zdarzenia" zapisał na swoje konto dwa lata później. Było to holenderskie Amersfort, gdzie w finale pokonał Nicolasa Massu (te zawody nie są już w oficjalnym kalendarzu). W tym sezonie zaliczył też pierwszy poważny wynik wielkoszlemowy - ćwierćfinał French Open. Skreczował wtedy z późniejszym triumfatorem i odwiecznym rywalem - Rafaelem Nadalem. Od tego momentu kariera Serba rozkręcała się coraz bardziej.

W 2007 roku przegrał finał Wielkiego Szlema z Rogerem Federerem na US Open (nigdy więcej nie spotkali się na takim szczeblu), a w 2008 wygrał swój pierwszy tytuł - Australian Open, z którym ma fantastyczne wspomnienia (wygrywał cztery razy, a w ubiegłorocznym finale rozegrał niesamowite widowisko z Nadalem, okrzyknięte za najlepszy mecz w historii tenisa). Poza tym sięgnął po brązowy medal na IO w Pekinie. Sezon 2010 przyniósł jego reprezentacji pierwszy w historii Puchar Davisa.
Wielki boom nastąpił rok później. Novak wygrał 43 mecze z rzędu. Jego seria została przerwana przez Federera w półfinale Roland Garros. Powetował to sobie na Wimbledonie, wygrywając tam i dzień później po raz pierwszy zostając liderem rankingu, którym był przez dokładny rok. W sezonie 2012 wyrósł mu kolejny poważny kandydat do walki o największe trofea - Brytyjczyk Andy Murray. Djokovic przegrał z nim w półfinale Igrzysk Olimpijskich w Londynie, finale US Open 2012 i Wimbledonie 2013.

Podsumowując jego dotychczasowe osiągnięcia, to Serb ma na swoim koncie wygrane w sześciu Wielkich Szlemach, dwóch Masters kończących sezon, 14. imprezach rangi Masters 1000 i 37. niższych kategorii. Zarobił około 53 milionów dolarów.
Zbaczając trochę od spraw stricte "kortowych", warto zaznaczyć, że Djokovic jest poliglotą, posługuje się językiem serbskim, angielskim, niemieckim, włoskim oraz francuskim. Nosi przydomek "Djoker", jest znany z zabawnego podejścia do gry, a jego naśladowanie kolegów po fachu, takich jak Nadal, Roddick, czy Sharapova również stało się jego znakiem rozpoznawczym. Novak jest też bardzo religijny, to członek Serbskiego Ortodoksyjnego Kościoła Chrześcijańskiego, który przyznał mu najwyższe odznaczenie - Order św. Sawy.

Ogólnie patrząc na tego zawodnika, to można stwierdzić, że nie jest on typem gracza, który skupia się tylko i wyłącznie na sobie i karierze tenisowej. Wręcz przeciwnie, często możemy go zobaczyć w zabawych sytuacjach, śpiewającego karaoke, tańczącego w trakcie meczów pokazowych, czy popisującego się w reklamach. I takich tenisistów nam trzeba!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz