czwartek, 12 grudnia 2013

(Sparing)partner do wszystkiego.

O takich osobach mówi się bardzo mało, bardzo rzadko, lub wcale. Zazwyczaj słyszymy, że oni są, a nie wiemy, jak się nazywają. Jednak mamy czasami do czynienia z wyjątkami, o których możemy przeczytać, i nie zawsze są to miłe i przyjemne sytuacje. W tym przypadku pierwszy do głowy przychodzi mi 30-letni były reprezentant Monako, Thomas Drouet, który miał "szczęście" przez pewien okres być sparingpartnerem obiecującego i zarazem zbuntowanego Australijczyka Bernarda Tomica. Sam gracz jednak nie zawinił, a okazał się nim jego ojciec, John, który podczas tegorocznej wyprawy do Madrytu pobił Droueta, łamiąc mu nos i uszkadzając kręgi szyjne. Inną ciekawą postacią na tym stanowisku jest niegdyś 130. w rankingu tenisistów, Niemiec Dieter Kindlmann. Otóż podczas jednego z wywiadów wyznał, że w umowie o pracę zawartej z samą Marią Sharapovą ma... zakaz uprawiania seksu. Tak, z Rosjanką. Za złamanie tej zasady grozi mu bardzo wysoka kara pieniężna.

Jak widać, różne losy mogą spotkać osoby podejmujące się tej pracy. Jednak nie zawsze są one mało przyjemne, i z tenisistką, z którą się pracuje, można się zaprzyjaźnić i ufać jej bezgranicznie. Wydaje się to niemożliwe, ale wystarczy tylko spojrzeć na postać Aleksandra "Saschy" Bajina.
Urodził się on w Serbii, ale dorastał na południu Niemiec, w Monachium. Podobnie jak większość sparingpartnerów, grał profesjonalnie w tenisa. Był nawet bardzo obiecującym juniorem, ale szanse na poważny rozwój kariery zostały zaprzepaszczone po śmierci jego ojca w wypadku samochodowym, kiedy kompletnie stracił motywację do gry. Swoje występy "zatrzymał" na etapie futuresów, w których, nie oszukujmy się, nie popisywał się. Jego najlepszą pozycją w rankingu była 1149. w 2007 roku. W tym samym sezonie podpisał, jak się później okazało, najlepszy z możliwych dla niego kontraktów - z obecną liderką rankingu, Sereną Williams.

Na początek nie był jednak przekonany co do tego typu zajęcia. Pracę u Amerykanki otrzymał zupełnie przypadkiem, i żeby było ciekawiej, nie zgodził się od razu. Propozycję otrzymał telefonicznie, kiedy był na jakiejś imprezie. Zadzwonił do niego Jovan Savic, były partner tenisowy Sereny, reprezentujący kiedyś na korcie barwy Jugosławii. Na początku Sasha nie zgodził się, jednak w miarę rozkręcania się imprezy człowiekowi łatwiej podejmować różne (czasami dziwne) decyzje. Tak było i tym razem, i pierwsze wspólne treningi miały miejsce przed wielkoszlemowych French Open 2007. Od tego momentu oboje poczuli, że są dla siebie "stworzeni". On robił wszystko, co chciała Serena, ona była bardzo zadowolona z tej współpracy.

O tym, jak ważną osobą dla Sereny jest Bajin, widzimy różnie w filmie o siostrach Williams. Jest on dla niej nie tylko trenerem, ale też terapeutą, ochroniarzem, chłopcem na posyłki, powiernikiem, doradcą, naciąga rakiety, i co najważniejsze, naśladuje styl gry jej największy rywalek. Jest przy wzlotach i upadkach Amerykanki, kiedy zdobywała dziewięć tytułów wielkoszlemowych i złota olimpijskie, ale też, gdy walczyła o życie w szpitalu, mając zakrzep krwi. Są jak rodzina, to dla niej starszy brat. Williams podczas dramatycznej porażki w pierwszej rundzie French Open 2012 zamknęła się w sobie, non-stop płakała, chciała rozmawiać tylko z Sashą, bo wiedziała, że nikt inny w tej chwili tak jej nie zrozumie, nie wysłucha i nie pomoże.

"Big Sascha", bo tak mówią na niego najbliżsi (ale sam też siebie tak nazywa) również odnalazł w Amerykance bratnią duszę. Wyłącznie jej zwierza się z najbardziej krępujących i intymnych sekretów, nie opuszcza jej na krok, robi jej nawet zakupu, a gdy razem chcą się zrelaksować, śpiewają karaoke - ulubione zajęcie mistrzyni z Saginaw. Bajin robi wszystko, aby jak najlepiej zmotywować Amerykankę. Potrafi nawet wejść na kort i zatańczyć, aby jego "podopieczna" poczuła się zrelaksowana. Sama Serena mówi, że jest on psychiczny, pozytywnie stuknięty, ale uwielbia to w nim i napędza ją to do jeszcze większej, bardziej wytężonej pracy. Poza "rozpieszczaniem" Sasha wie też, kiedy młodsza siostra jej zła i nie chce z nikim rozmawiać, rozumieją się po prostu bez słów.

Jak to w każdym duecie tego typu, zdarzają się też mniejsze lub większe sprzeczki. Amerykanka pewnego razu bardzo zdenerwowała się, gdy Bajin powiedział w żarcie, że podczas jej nieobecności na korcie z powodów zdrowotnych, będzie trenował z Australijką Jeleną Dokic. Był też bardzo blisko wyrzucenia z pracy, w szczególności, gdy nie grała dobrze przy własnej publiczności. Podczas tego poświęcenia, jakim jest trening z liderką rankingu, cierpią bardzo również jego sprawy osobiste. Nie ma on czasu na związek z dziewczyną, założenie rodziny, a w domu bywa bardzo rzadko, z matką widuje się jedynie dwa razy w roku. Mimo tego, cały czas nie żałuje swojego wyboru.

Jako opiekun najlepszej, czyli zarazem najbogatszej tenisistki na świecie, sam nie może narzekać na swoje zarobki. Ma on godną pensję, która zaspokoi prawie każdą jego potrzebę. Są opłacone też jego wszystkie podróże po całym świecie, a także posiada wejściówki na różne imprezy kulturalne, w szczególności koncerty.

Nikt nie ma wątpliwości, że ta praca go wciągnęła. Sam wspomina, że po zakończeniu kariery przez Serenę, będzie starał się pracować z inną tenisistką, bo właśnie do takich celów, do takiej pomocy się urodził i w pełni go to satysfakcjonuje. Pytanie tylko, czy z kolejną podopieczną nawiąże tak fantastyczną więź, relację już nie pracownik-pracodawca, a przyjaciel-przyjaciółka. Jak dla mnie jedno jest pewne, Sasha i Serena nie zakończą kontaktu między sobą tak po prostu, bez żadnych powodów, nie wierzę nawet, że kłótnia doprowadzi do czegoś podobnego. Może inni sparingpartnerzy powinni brać z niego przykład? To też zależy od ich charakterów, bo pewne jest, że nie wszyscy chcieliby być tak rozpoznawalni jak on i ich zadanie to poświęcenie się w pełni treningom. Ciężko jednak znaleźć inną osobę na tym szczeblu, która bardzo dobrze dzieli dwie kwestie - pomoc Serenie Williams w osiągnięciu jak najlepszej dyspozycji i "bywanie" na różnego rodzaju eventach, czy "ćwierkanie" na różnych portalach społecznościowych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz