sobota, 7 grudnia 2013

David.

8 lipca 2013 zawodnik ten po raz pierwszy w swojej karierze awansował na trzecie miejsce w rankingu. Przez jakiś czas był nawet najlepszym Hiszpanem. Ten sezon też zakończył na najniższym stopniu podium, ustępując Nadalowi i Djokovicovi. Kilka miesięcy temu odniósł swój największy sukces, zagrał w finale turnieju wielkoszlemowego - we French Open. Kolejny reprezentant starszego pokolenia, skończył w tym roku 31 lat. Takie wstępne słowa charakteryzują oczywiście Davida Ferrera.

"Ferru", bo tak nazywany przez bliskich, przyszedł na świat w miejscowości Xabia, nieopodal Walencji. Grę w tenisa rozpoczął we wczesnych latach, wzorując się na jego starszym bracie, Javierze, który był bardzo dobrym juniorem, a obecnie jest dyrektorem w akademii tenisowej Ferrerów, w ich rodzinnym mieście. W wieku 13 lat David przeniósł się do Gandii, a dwa lata później rozpoczął szkolenie w bardzo prestiżowej Katalońskiej Federacji Tenisowej w Barcelonie. Kilka miesięcy spędził też w akademii Juana Carlosa Ferrero, aby następnie wrócić do "swojej" Xabii.

Przed oficjalnym "wejściem" do profesjonalnych rozgrywek grał w futuresach i challengerach. Pierwszą imprezę tego typu wygrał w Sopocie, bardzo często występował w naszym kraju. Premierowy mecz w zawodach rangi ATP rozegrał w 2002, w Estoril, gdzie sklasyfikowany na miejscu 207. rywalizował jak równy z równym, z ówczesnym numerem 7, Rosjaninem Maratem Safinem, któremu ugrał nawet seta. W tym samym sezonie wygrał też pierwszy turniej, w stolicy Rumunii - Bukareszcie, w finale ogrywając Jose Acasuso. Rok później zadebiutował też od razu we wszystkich imprezach wielkoszlemowych, ale świata tam nie zawojował. Jego kariera jednak cały czas nabierała tempa.

W 2004 seryjnie pojawiał się w ćwierćfinałach, pokonał nawet graczy z czołowej dziesiątki (Davida Nalbandiana i Sebastiana Grosjeana) i wreszcie awansował do najlepszej pięćdziesiątki rankingu. W 2005 odniósł triumf w dwóch imprezach deblowych, w których partnerował Santiago Venturze. Podczas Roland Garros wyeliminował obrońcę tytułu - Gastona Gaudio. Do pełni szczęścia brakowało mu tylko kolejnego trofeum w singlu. Odkuł się rok później, w Stuttgarcie, imprezie rangi ATP 500, gdzie ponownie ograł Jose Acasuso.

Sezon 2007 to kolejne wielkie triumfy. Cieszył się ze zwycięstwa w Auckland, Bastad i Tokio, pierwszy raz zarobił ponad milion dolarów w rok, awansował do półfinału Wielkiego Szlema - US Open, i co najważniejsze, wreszcie awansował do czołowej dziesiątki rankingu i zaczął być brany pod uwagę, jako pretendent do triumfu w tych ważniejszych imprezach. W roku olimpijskim zapisał na swoje konto triumf na kortach trawiastych, w Hertogenbosch, i od teraz może poszczycić się wygranymi na wszystkich typach nawierzchni. W kolejnych latach Ferrer coraz częściej notował bardzo dobre występy w zawodach dużej rangi, bywał w finałach turniejów ATP 1000, oczywiście najczęściej na ulubionej czerwonej mączce. Niestety pozytywne rezultaty w tego typu imprezach nie przyniosły odzwierciedlenia w Wielkim Szlemie, gdzie w sezonach 2009-2011, oprócz półfinału AO 2011, nie przebrnął czwartej rundy. Kolejne poważne zmiany przyniósł następny olimpijski sezon.

W 2012 rozegrał aż 91 meczów, z czego 76 było zwycięskich. Nagrody dla triumfatora odbierał w Auckland, Buenos Aires, Acapulco, Hertogenbosch, Bastad, Walenji i Paryżu, gdzie pokonał Jerzego Janowicza i wreszcie zwyciężył w imprezie rangi ATP 1000. W startach wielkoszlemowych nie odpadał wcześniej niż w ćwierćfinale. Zarobił też ponad 4 miliony dolarów. Natomiast w niedawno zakończonym sezonie dobił do prawie 5 milionów. Nie dał rywalom żadnych szans w Auckland i Buenos Aires, a tylko jeden zawodnik był od niego lepszy w Acapulco, Miami, Oeiras, French Open, Sztokholmie, Walencji i Paryżu. Doszedł do ćwierćfinału w Wimbledonie i US Open, półfinału Australian Open i, jak już wspomniałem, finału Roland Garros.

Hiszpan stara się mocno chronić swoje życie prywatne. Wiadomo jednak, że jego dziewczyną jest Marta Tornel, która wraz z rodzicami założyła własny sklep optyczny. Para ta poznała się dzięki żonie jego obecnego trenera, Javiera Piles, i jest uważana za jeden z najlepiej wyglądających duetów w tym sporcie. Poza wychodzeniem na kort, David lubi grać w piłkę nożną i koszykówkę, a jego ulubionym klubem jest FC Valencia. Uwielbia też gotować i w każdej wolnej chwili czyta książki.

Jak większość tenisistów z tych rejonów Europy, tak i Ferrer preferuje grę na wolnych nawierzchniach, czyli w szczególności ziemi. Podczas gry przemawia też za nim wzrost, tylko 175 cm, co powoduje, że jest on bardzo sprytny i zwinny, co możemy zauważyć podczas meczów w jego wykonaniu. Jest on na pewno bardzo trudnym przeciwnikiem, a rywale czują przed nim respekt. Jak widać po wynikach, jest on też coraz mocniej liczącym się zawodnikiem, i mimo że przekroczył on już 30 lat, to jest w stanie pokazać jeszcze swoje prawdziwe oblicze i wygrać z każdym tenisistą. Ja osobiście chcę, żeby tak było, ponieważ jest to bardzo sympatyczny gracz, który cały czas jest schowany w cieniu swojego utytułowanego rodaka - Rafaela Nadala.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz