poniedziałek, 11 listopada 2013

Podsumowanie sezonu ATP.

Fantastyczne emocje zafundowali nam na sam koniec sezonu tenisiści podczas ATP World Tour Finals. Nagrody za triumf zgarnęli Novak Djokovic i  David Marrero/Fernando Verdasco, którzy w finałach pokonali odpowiednio Rafaela Nadala i  braci Bryan (Bob i Mike) .
Już po raz piąty te zawody odbywają się w londyńskiej hali O2 Arena, która podczas meczów tenisowych może pomieścić 17,5 tys. widzów. I było to genialne posunięcie, bo widać, że kibice są mocno zaangażowani, a i miejsca są zapełnione do granic możliwości. Królem tej imprezy jest Roger Federer, który na 5 dotychczasowych imprez tutaj był trzy razy w finałach i dwa z nich wygrał. W tym roku na uwagę zasługuje jego świetny pojedynek z Juanem Martinem del Potro, który wygrał 4:6 7:6 7:5 i pokazał, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i nie należy go skreślać. Do Wielkiej Brytanii zawitamy jeszcze przez dwa następne sezony, a w 2016 cała śmietanka tenisa przeniesie się w inny zakątek Europy lub świata i spróbuje dorównać swoim poprzednikom.

Czas na kilka kategorii:
1. Zawodnik roku: Rafael Nadal
Nawet ludzie, którzy zbytnio nie przepadają za Hiszpanem zgodnie przyznają, że to był popis gry tego zawodnika. Powrócił on po kontuzji, w lutym, w chilijskim Vina del Mar, gdzie w finale przegrał z Horacio Zeballosem. Na 16 turniejowych występów raz odpadł w pierwszej rundzie (w Wimbledonie), dwa razy nie przebrnął bariery półfinału (Paryż i Szanghaj), w pozostałych imprezach grał w finałach (wygrał Sao Paulo, Acapulco, Indian Wells, Barcelonę, Madryt, Rzym, Roland Garros, Montreal, Cincinnati, US Open). No i oczywiście udany atak na pozycję lidera, i właśnie jako numer jeden Hiszpan zakończy sezon.
2. Debel roku: Bob/Mike Bryan
Genialni bracia, którzy zdemolowali rozgrywki ATP. Byli bardzo blisko zdobycia Klasycznego Wielkiego Szlema, jednak przegrali w półfinale US Open z Leanderem Paesem i Radkiem Stepankiem. Co więcej, na koniec sezonu mają prawie dwa razy więcej punktów niż drudzy w rankingu Alexander Peya i Bruno Soares.
3. Mecz roku: Rafael Nadal vs. Novak Djokovic, półfinał French Open (6:4 3:6 6:1 6:7 9:7)
Stojący na bardzo wysokim poziomie bój, który trwał 4h i 33 minuty porównywany przez większość do ich finału Australian Open 2012. Ciężko tu cokolwiek napisać, bo słowa nie wyrażą tego, co można zobaczyć w tym widowisku. Szkoda tylko, że nie był to finał, gdzie Nadal bez żadnych problemów, w trzech setach ograł rodaka - Davida Ferrera.
4, Odkrycie roku: Pablo Carreno Busta
Tego 22-latka jeszcze rok temu znały tylko osoby, która bardzo mocno interesują się tenisem, ponieważ od 2009 roku (początku kariery) podbijał tylko i wyłączenie futuresy i challengery. Wreszcie na poważnie występy na poziomie ATP zaczął brać w tym roku (chociaż jego pierwszą imprezą tej rangi był Sztokholm przed dwoma laty, kiedy w 1r. kwalifikacji przegrał z Czechem Ivo Minarem). Hiszpan podbił serca kibiców na początku maja, kiedy podczas turnieju w Oeiras awansował do półfinału. Dzięki temu i innym dobrym osiągnięciom Hiszpan awansował z 654. na początku roku na 65. miejsce w rankingu.
5. Niespodzianka roku: słaby sezon Rogera Federera
Mimo świetnej końcówki sezonu Szwajcar dał wiele powodów do zmartwień swoim fanom. Często przegrywał on we wczesnych fazach turnieju, a pokonywali go m.in. Kei Nishikori, Federico Delbonis, Daniel Brands, czy Tommy Robredo. Potworny zawód sprawił też na Wimbledonie, gdzie w drugiej rundzie odpadł z Sergiy Stakhovskiy. Miejmy nadzieję, że to nie jest poważniejszy kryzys, który prędzej czy później doprowadzi do końca kariery. Jak na razie Szwajcar wprowadza zmiany w swoim kalendarzu i przyszły sezon zacznie już w pierwszym tygodniu rozgrywek, ale nie w Doha, tylko australijskim Brisbane.
6. Wydarzenie roku: triumf Brytyjczyka na Wimbledonie
Według mnie wszystkie tegoroczne zdarzenia przyćmił właśnie triumf Andy'ego Murraya. Wreszcie, po 77 latach i wygranej Freda Perry'ego Brytyjczycy cieszyli się z wygranej ich rodaka. W finale, przy pełnych trybunach i szczelnie wypełnionym wzgórzu Henmana (pewnie już Murraya) Szkot pokonał w trzech setach ówczesnego lidera, Serba Novaka Djokovica 6:4 7:5 6:4.

Ten rok minął też pod znakiem częstszego poruszania kwestii dopingowych. Jedną z ofiar został Chorwat Marin Cilic. Wykryto u niego niedozwolone środki podczas badania próbki z turnieju w Monachium na początku maja. Zdyskwalifikowano go najpierw na 9 miesięcy, ale karę zmniejszono do 4 m-cy, przez co mógł wystąpić jeszcze na koniec sezonu w turnieju w Paryżu, gdzie odpadł w drugiej rundzie z Juanem Martinem del Potro. Nieco poważniej wygląda sytuacja z Serbem Viktorem Troickim. U tego zawodnika nie wykryto oficjalnie dopingu, a oskarżono go o "odmowę lub niepoddanie się bez ważnego powodu badaniu krwi". Miało to miejsce w Monte Carlo, gdzie Serb podał tylko próbkę moczu. Początkowo został skazany na 18 miesięcy. Troicki nie poddwał się i odwołał się do Sądu Arbitrażowego w Lozannie. Póki co, nie tak dawno, jego kara została zmniejszona do roku. Po tym rozgorzały na nowo dyskusje na temat kontroli antydopingowych. Są tacy, jak np. Novak Djokovic, który prosi o odrobinę wyrozumiałości ze strony komisji, ale z drugiej strony mamy np. Rogera Federera, który otwarcie mówi, że tenisiści powinni być częściej kontrolowani. Jak wiemy, spór w tej kwestii będzie trwał bardzo długo.

Sezon 2013 był też dla niektórych ostatnim sezonem w karierze. Jednym z głośniejszych rozstań było te w wykonaniu Jamesa Blake'a, który ogłosił to podczas turnieju US Open i tam właśnie rozegrał swój ostatni mecz. Po wielu kontuzjach i dłuższej nieobecności na kortach oficjalną decyzję w tej sprawie podjął też David Nalbandian. Na uwagę zasługuje też odejście znakomitego indyjskiego deblisty Mahesha Bhupathi, który w swojej bogatej karierze zaliczył występy z Leanderem Paesem, Markiem Knowlesem, Rohanem Bopanną, Danielem Nestorem, Maxem Mirnyi. Oprócz nich rakietę na kołku zawiesili Igor Andreev, Nicolas Massu (liczne kontuzje), Ivan Navarro i weteran tenisa, przez ostatnie 7 lat najstarszy w stawce, 42-letni Dick Norman.
Podczas turnieju w Sztokholmie mieliśmy też kilka dziwnych powrotów. Jeden to ten Joachima "Pim-Pim" Johanssona, o którym już pisałem, a drugi to ten Jonasa Bjorkmana, świetnego niegdyś deblisty. Jednak nie wydaje mi się, żeby to był oficjalny, "pełnowymiarowy" comeback.

Poza seniorami o najważniejsze laury walczą juniorzy i zawodnicy na wózkach. W tej pierwszej grupie wyróżniają się m.in. Nick Kyrgios, Gianluigi Quinzi, Borna Coric, czy lider rankingu Alexander Zverev. U niepełnosprawnych dzielą i rządzą Shingo Kunieda i Stephane Houdet, którzy mają dużą przewagę nad pozostałymi zarówno w singlu, jak i w deblu.
Oprócz tego w turniejach seniorskich pojawiły się zupełnie znikąd nowe nazwiska. Mowa tu m.in. o Pierre-Hugues Herbert, Francuzie, który podczas niedawnego turnieju w Paryżu wygrał z bardziej znanym kolegą z reprezentacji Benoit Paire, a w drugiej rundzie stawiał dzielny opór Novakovi Djokovicowi. Drugi z nich, 17-letni Karen Khachanov zawojował turniej w rodzinnej Moskwie, gdzie doszedł do ćwierćfinału pokonując nie byle kogo, bo Janko Tipsarevica. Wierzę, że ci zawodniczy nie pokazali się z takiej strony jednorazowo i w ich ślady pójdą kolejni młodzi tenisiści, którzy mają potencjał i stać ich na odgrywanie ważnych ról w tych rozgrywkach.

Punktem obowiązkowym jest przypomnienie jak na arenie międzynarodowej rozwijają się nasi rodzimi zawodnicy. Każdy z nas powinien pamiętać "polski Wimbledon", gdzie cieszyliśmy się z ćwierćfinału Jerzego Janowicza i Łukasza Kubota. Drugą rzeczą wartą odnotowanie jest walka reprezentacji Polski w barażach do daviscupowej Grupy Światowej. Jak wiadomo, bez kontuzjowanego "Jerzyka" trudno było cokolwiek zdziałać i wróciliśmy do Grupy I, gdzie pierwszą rundę rozegramy z Rosją na ich gruncie. Nasz najlepszy tenisista po powrocie po kontuzji nie mógł odnaleźć optymalnej formy i nie powtórzył genialnego wyniku z Paryża, przez co sezon zakończy na 21. miejscu. Swój renesans poniekąd przeżywa też Michał Przysiężny, który jest obecnie drugim zawodnikiem w naszym kraju. Miał on bardzo dobrą końcówkę sezonu, awansował do półfinału w St. Petersburgu (wrzesień, był wtedy na 112. pozycji), drugiej rundy w Tokio, Valencii, Paryżu, co dało mu obecnie 59. lokatę. Nieco inaczej wygląda Łukasz Kubot, który po Wimbledonie przeżywa poważny kryzys. Na porządku dziennym były porażki w kwalifikacjach lub w pierwszych rundach z mało znanymi rywalami. Trzeba patrzeć jednak do przodu i mieć nadzieję, że cała trójka wzniesienie się na wyżyny swoich umiejętności i za jakiś czas dołączą do nich kolejni nasi reprezentanci.

Rok 2014 przyniesie też kilka zmian. Moim zdaniem najważniejszą z nich jest podniesienie puli nagród w turniejach ATP 500. Łączna pula nagród, która w tym roku wynosi 17.3 mln dolarów będzie co roku wzrastała o 10%, aż w 2018 osiągnie bagatela 30,8 mln. Roszady w kalendarzu nie będą duże. W lutym pojawi się nowy turniej, w Rio de Janeiro, właśnie rangi ATP 500. Zastąpi on Memphis, który zmniejszy kategorię do ATP 250 kosztem imprezy w San Jose, która została skreślona z kalendarza. Ponadto między zawodami BNP Paribas Masters w Paryżu a ATP World Tour Finals w Londynie najlepsi gracze będą mieli tydzień przerwy.

W dniach 15-17 listopada zostanie rozegrany emocjonujący finał Davis Cup. W Belgradzie reprezentacja gospodarzy w składzie Novak Djokovic, Janko Tipsarevic, Ilja Bozoljac, Nenad Zimonjic zmierzą się z Czechami - Tomasem Berdychem, Lukasem Rosolem, Radkiem Stepankiem i Janem Hajkiem. Nasi południowi sąsiedzi pojadą do Serbii bez swojego kapitana Jaroslava Navratila, który jest w szpitalu i walczy z zatorem płucnym. Zastąpi go Vladimir Safarik. Ciężko tu wskazać faworyta, nie wiedząc w jakiej formie po lekkiej kontuzji jest Janko Tipsarevic. Ja osobiście sądzę, że Czesi mogą obronić tytuł wywalczony przed rokiem.
Wreszcie przyszedł czas na odpoczynek, chociaż bardzo krótki. Do rozpoczęcia sezonu zostało 7 tygodni, ale pewnie połowa tego czasu zostanie poświęcona na treningi i doskonalenie umiejętności. Zapewne nie rak usłyszymy o pokazowych meczach, tak jak np. ubiegłoroczny tour po Ameryce Południowej. Póki co odetchnijmy od pełnego emocji sezonu 2013 i ładujmy baterie na jeszcze (miejmy nadzieję) bardziej interesujący rok 2014.


2 komentarze:

  1. Ze wszystkimi podanymi przez Ciebie typami można by się śmiało zgodzić.
    Ale przy podaniu zawodnika roku skłonny byłbym też do wstawienia tu Djokovica, świetna forma dalej go trzyma. Wielu zapewne wstawiłoby również Murray'a za jego wygrany Wimbledon, co jednak byłoby czystą głupotą, nawet formalną.
    Nie byłbym taki pewien co do pewnego obronienia tytułu przez Czechów.
    Silny skład może zostać zdetronizowany przez takich zawodników jak Djokovic, czy chociażby Tipsarevic.
    Stepanek i Berdych zaś są ostatnio w bardzo dobrych formach kondycyjnych, zatem podsumowując, wynik jednak może być różniący od postawionego przeze mnie wcześniej.
    Na uwieńczenie męskiego sezonu czyj pojedynek chciałbyś zobaczyć, z jakim wynikiem i dlaczego?
    Pozdrawiam.
    Jakub

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Davis Cup, to dzisiaj dowiedzieliśmy się, że Tipsarevica jednak wyeliminowała kontuzja, dlatego tym bardziej zostaje przy reprezentacji Czech.
      Jeśli chodzi o pojedynek, to Federer-Djokovic, bo po ostatnich dwóch tygodniach widać, że potrafią oni zaprezentować się wspaniale i zaproponować kibicom świetne widowisko. I chciałbym, żeby taki mecz wygrał Szwajcar, bo chociażby po wspomnianym meczu z Del Potro widać, że świeczka nad jego imieniem jeszcze nie zgasła.

      Usuń