piątek, 1 listopada 2013

Niemieckie odrodzenie.

Po "złotej" epoce tenisa, w której grali między innymi Bjorn Borg,John McEnroe, Jimmy Connors, czy Vitas Gerulaitis, przyszedł czas na następną erę. Wprowadził nas do niej Czechosłowak, lub jak kto woli Amerykanin - Ivan Lendl, którego większość nazywała "robotem". W tych latach do głosu dochodzili Szwedzi, którzy w pewnym sensie odziedziczyli schedę po Borgu - Wilander, Edberg, Pernfors. Furorę zrobił wówczas 17 letni Michael Chang, który w 1989 we French Open ograł właśnie Edberga. Podani zawodnicy w latach 1985 - 1990 wręcz na zmianę grali w finałach wielkoszlemowych.

Niemiecki tenis nie pozwalał piać z zachwytu kibicom tego kraju. Niektóre nazwiska, takie jak Udo Riglewski (ćwierćfinalista z 1991 w deblu z AO i US Open), Carl-Uwe Steeb (triumfator trzech turniejów, 14. w rankingu), czy Markus Zoecke, niewiele mówią pewnie nawet zagorzały kibicom. Więcej osób zapamięta Karstena Braascha, który rozegrał mecze z siostrami Williams, czy Michaela Sticha, który zdobył złoto w deblu w Barcelonie w 1992 i odniósł triumf na Wimbledonie, rok wcześniej. Pokonał wtedy grającego i najsłynniejszego tenisistę niemieckiego, rok starszego - Borisa Beckera.

Boris na świat przyszedł w Leimen (land Badenia-Wirtembergia), niedaleko rodzinnej miejscowości jednej z najlepszych zawodniczek - Steffi Graf, Mannheim, z którą miał nawet okazję czasami trenować. Przygodę z tenisem zaczął dzięki swojemu ojcu, architektowi, który przyczynił się do zbudowania centrum tenisowego. Już wtedy widać było, że Niemiec jest obiecującym juniorem. Sam doskonale o tym wiedział, dlatego w pewnym momencie rzucił szkołę i całkowicie poświęcił się tej dyscyplinie sportu. W 1984 roku, w wieku 16 lat zaczął swoją profesjonalną karierę. Na debiut wybrał turniej w stolicy Austrii, gdzie w pierwszym meczu przegrał z reprezentantem RPA, 30-letnim wówczas Bernardem Mitton. Dał o sobie znać o wiele bardziej na początku grudnia, kiedy awansował do ćwierćfinału Australian Open (na 5 meczów aż cztery rozegrał z Amerykanami), a zajmował wtedy 108. miejsce w rankingu. W kolejnym roku pokazał się z wysokiego C.

Regularnie piął się w rankingu, w maju był na 53. pozycji, a po awansie do półfinału w Rzymie wskoczył na 30. miejsce. Miesiąc później wygrał swoją pierwszą imprezę - w dzielnicy Queen's na przedmieściach Londynu, w finale wygrywając z Johanem Kriekiem. Kilka tygodni później mając 17 lat i 7 miesięcy, jako najmłodszy gracz w historii wygrał wielkoszlemowy turniej - Wimbledon, po zaciętym meczu z Kevinem Currenem (potem te osiągnięcie poprawił wspomniany wcześniej Chang). Dzięki temu awansował na 10. pozycję, a sezon zakończył cztery oczka wyżej. Jeśli spojrzymy na tego zawodnika z perspektywy rankingu, to możemy powiedzieć, że miał on pecha. Mimo dobrych wyników, pierwszy raz liderem został 28 stycznia 1991 i był nim 12 tygodni (nie pod rząd).

Wracając do występów - Boris obronił swój tytuł w Londynie rok później, po dosyć jednostronnym finale z Ivanem Lendlem. Co ciekawe, Amerykanin mimo korzystnego ogólnego bilansu z Beckerem (11-10), nie wygrał z nim nigdy finału Wielkiego Szlema.
Rok 1989 był jedynym rokiem, kiedy Niemiec zapisał na swoje konto dwie najważniejsze imprezy - Wimbledon i US Open, których w późniejszym etapie kariery już nigdy nie wygrał. Dwa lata później pierwszy raz grał w finale Australian Open, który padł jego łupem (i został, jak już wspominałem, liderem rankingu). W kolejnym sezonie cieszył się ze zdobycia złota olimpijskiego, w Barcelonie, w parze z Michaelem Stichem. Becker nie darzył sympatią kolegi z reprezentacji (nie uznawał traktowania go na równi z nim), przez co nie mógł wystąpić w 1993 roku w Pucharze Davisa, kiedy jego kraj zwyciężył. On sam odnosił w tych zawodach ogromne sukcesu (doprowadził do sukcesu Niemiec w 1988 i 1989).
Podsumowując jego wielkoszlemowe występy, nie należy lekceważyć jego ostatniego zwycięstwa, w 1996, w Australian Open, gdzie pokonał Michaela Changa. Mogło jednak nie być tak przyjemnie, ponieważ dwie pierwsze rundy były pojedynkami pięciosetowymi, w tej drugiej, ze Szwedem Thomasem Johanssonem wracał od stanu 0-2 w setach.

Boris Becker w przeciwieństwie do większości europejskich graczy nie lubił grać na ziemi, preferował szybsze nawierzchnie. Odzwierciedlenie tego widzimy w jego występach. Na 49 wygranych turniejów, ani jeden nie miał miejsca na czerwonej mączce, mimo że w finałach meldował się 6 razy. Największe sukcesy odnosił w hali, na nawierzchni dywanowej. Przemawiał za nim w meczach na takich wykładzinach jego sposób grania. Wysoki i bardzo dobrze zbudowany Niemiec posiadał potężny serwis, dzięki czemu otrzymał przydomek "Bum-Bum". Poza tym jego znakiem rozpoznawczym (przede wszystkim podczas Wimbledonu) było charakterystyczne "rzucanie się" na piłkę podczas akcji wolejowych, co najczęściej przynosiło mu punkt.

Karierę singlową Boris zakończył występem w czwartej rundzie Wimbledonu, gdzie gładko przegrał z ówczesnym nr 2, Australijczykiem Patem Rafterem. Wystepy w grze podwójnej traktował mniej poważnie, mimo to wygrał 15 turniejów, w tym pierwszy w swoim premierowym sezonie, a za partnera miał Wojciecha Fibaka. Ostatnią imprezą w deblu była dla niego również sentymentalna, bo odbyła się w Queen's. Para Becker-Sampras odpadła tam w pierwszym rundzie z rodakami Raftera - Benem Ellwodem i Michaelem Hillem.

Ciężko mówić o życiu prywatnym Niemca, jak o pełnym sukcesów. Wręcz przeciwnie, cały czas napotykał się na problemy, często z własnej winy lub woli. W 2002 został on uznany winnym oszustw podatkowych, ale uniknął kary więzienia. Dwa lata później wydał kontrowersyjną autobiografię "The Player", w której dość szczegółowo opisał o swoim uzależnieniu od tabletek nasennych i romansie z kelnerką, z którą ma dziecko, co doprowadziło do rozpadu jego poprzedniego małżeństwa. Obecnie ma syna z holenderską modelką, Sharlely Kerssenberg. Teraz poświęcił się też grze w pokera, można go "znaleźć" w grupie PokerStars, gdzie zobaczymy takie gwiazdy jak Rafa Nadal, czy Markus Hellner (szwedzki biegacz narciarski). Becker ma również swoją platformę internetową, na której umieszcza filmy ze swojej kariery i obecnego życia, od 2003 komentuje tenis dla BBC, jest też patronem fundacji Eltona Johna do walki z AIDS.

Po występach Borisa Beckera tenis niemiecki mocno się rozwinął. Pojawiło się coraz więcej nazwisk, takich jak Burgsmuller, Goellner, Popp, Kiefer, czy Schuettler. Obecnie swoją drugą młodość przeżywa Tommy Haas, a w ślady jego i Beckera chcą pójść Philipp Kohlschreiber, Florian Mayer, Andreas Beck, Dustin Brown, Bastian Knittel, czy Mischa Zverev. Jak widać, mnóstwo mamy obecnie niemieckich zawodników grających na dobrym poziomie. Pytanie tylko, czy ktoś z nich w niedalekiej przyszłości wybije się i zostanie liderem rankingu lub triumfatorem turnieju wielkoszlemowego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz