niedziela, 23 lutego 2014

W rodzinie siła.

Gdy w czwartkowy wieczór zobaczyliśmy pełne zestawienie półfinałowych par turnieju w Dubaju, większość już ostrzyła zęby na siostrzany finał. Niemal pewni byliśmy tego, gdy Venus w 1. meczu ograła Caroline Wozniacki. Niespodziewanie zawiodła ta obecnie stabilniejsza, niejako "czyszcząc" drogę starszej z nich do 45. tytułu w karierze. Gdyby obie panie Williams spotkały się na korcie, byłby to ich 25. pojedynek, który niemal zawsze dostarcza ogromnych emocji. Gdy łączą swoje siły, są jeszcze lepsze. W deblu zdobyły 13 wielkich szlemów i trzy olimpijskie złota. Dodając wszystko, zarobiły już ponad 100 milionów dolarów. Przede wszystkim na przykładzie tych sióstr można powiedzieć, że w rodzinie siła.

Często najstarszy z danej rodziny pociąga za sobą kolejnych, dając przykład do naśladowania, co można robić w przyszłości. Nie inaczej jest w tenisie, gdzie rodzeństwa uprawiające ten sport liczy się na pęczki. Na początku lutego na pewnej stronie internetowej pojawił się nawet ranking najlepiej zarabiających braci i sióstr. Oczywiście prowadzą tam wspomniane Venus i Serena. Drugie miejsce natomiast zajmują panowie Djokovic, z 64 mln dolarów na koncie. Oczywiście jest to zasługa przede wszystkim Novaka, ale czynnie grają też Marko, który do tej pory wygrał jeden futures u siebie, w Belgradzie. Najmniej do powiedzenia ma najmłodszy, Djordje, nie osiągnął on jeszcze 1000. miejsca w rankingu. Na najniższym stopniu podium na tej liście plasują się niejacy państwo Sanchez (41 mln dolarów).

Bez dwóch zdań najbardziej znaną z tej rodziny jest Arantxa, która posługiwała się też panieńskim nazwiskiem matki (Vicario), bo stwierdziła, że w Hiszpanii za dużo osób ma nazwisko Sanchez i chciała być bardziej rozpoznawalna. Emilio był 7. na świecie, pełnił też funkcję kapitana Davis Cup. Javier utrzymywał się w top 30, a jego największym osiągnięciem był ćwierćfinał US Open. Jest też mało znana Marissa, która odnosiła sukcesy na amerykańskich mistrzostwach uniwersyteckich. Niestety Arantxa w jednym z wywiadów potwierdziła to, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach  i nie utrzymuje z nimi kontaktu. Kolejne miejsca w tym jakże komercyjnym rankingu zajmują bracia Murray i McEnroe. O sławniejszych z tych dwójek chyba nic nie trzeba wspominać. Zostający nieco w cieniu Jamie i Patrick poświęcili się przede wszystkim grze podwójnej. Większe sukcesy ma na koncie ten drugi, który zaliczył triumf w wielkim szlemie.

Niesamowitym rodzeństwem, niestety nie zawsze pokazującym się z tej lepszej strony, są Marat i Dinara Safina. Co więcej, byli oni oboje sklasyfikowani na pierwszy miejscu w rankingu tenisistów. Dziwne jeszcze u nich jest to, że ta Dinara wydaje się być mocniej zbudowana. Podczas ostatnich lat zmagań miała problemy z plecami, co wykluczyło ją na dłuższy czas. I właśnie to wyeliminowało ją z dalszego grania w zawodowym cyklu. Na liście pieniężnej wreszcie przyszedł czas na najlepszych jednojajowych bliźniaków, czyli Boba i Mike'a Bryan. Jak ich rozpoznać? Ten pierwszy gra lewą ręką. A poza kortem? Poddaję się. Ważniejsze są ich osiągnięcia, czyli dominacja w deblu. W ubiegłym sezonie byli blisko Klasycznego Wielkiego Szlema, ale odpadli w półfinale US Open.

Powoli kończąc ten ranking, to 8. miejsce zajmuje typowo deblowe, zimbabweńskie rodzeństwo, Byron, Wayne i Cara Black. Najsłynniejsza jest Cara, triumfująca w trzech najważniejszych imprezach sezonu, ale pozostali na tym polu nie odstają. 9. miejsce to siostry... Radwańskie! Ten niezbyt udany spis kończą panny Maleeve - Manuela, Katerina i Magdalena. Reprezentowały Bułgarię, ale nie do końca, bo Manuela w 1990 zmieniła obywatelstwo na szwajcarskie. Jest ona też z tych trzech najbardziej utytułowana, zdobywając m.in. brąz w Seuli.
Tenisowe rodzeństwa na liście zarobkowej się nie kończą. Z Bałkanów przenosimy się do Holandii, gdzie urodzili się Richard i Michaela Krajicek. On był nawet 4. w rankingu, a jego największym osiągnięciem było pokonanie Pete'a Samprasa w Wimbledonie 1996 (potem całą tę imprezę wygrał). Ona była w ćwierćfinale tej samej imprezy 11 lat później, ale w rankingu nigdy wyżej niż na 30. miejscu.

Bywają też takie rodziny, gdzie jedna osoba zupełni przyćmiewa inne. Za przykład można podać chociażby Brada Gilberta, który po bogatej karierze trenował m.in. Agassiego, Roddicka i Murraya, a także komentował mecze w ESPN. Ma też siostrę Danę. Podobnie jest z Tracy Austin. Genialna nastolatka, w wieku 16 lat wygrała US Open, ale szybko skończyła karierę z powodu licznych kontuzji. Oprócz niej w rodzinie grali też Jeff i John, a z tym drugim wygrała mikst na Wimbledonie. Bardzo ciekawi są indyjscy bracia Amritraj. Vijay grał w ćwierćfinałach wielkich szlemów, a także dwukrotnie doprowadzał do finału swoją reprezentację w Pucharze Davisa. Jest też Anand i Ashok, który z tenisa "przeskoczył" na producenta filmowego. Vijay ma dwoje dzieci, Prakasha i Vikrama, którzy są... tenisistami.

Nie, to jeszcze nie koniec... Grali lub grają bracia: Tim i Tom Gullikson; Ernest i William Renshaw; Christophe i Olivier Rochus; David, John i Anthony Lloyd; Nicolas i Giovanni Lapentti. Siostry: Barbata i Kathy Jordan; Alona i Kateryna Bondarenko; Nadiya i Lyudmyla Kichenok; Kim i Elke Clijsters; Anastasia i Arina Rodionova; Karolina i Kristina Pliskova; Kristina i Zuzana Kucova; Chris, Jeanne i Clare Evert; Maria i Lucia Romanov; Alicja i Aleksandra Rosolska. A także "mieszanka wybuchowa": Cliff i Nancy Richey; Lleyton i Jaclyn Hewitt; Vitas i Ruta Gerulaitis. Oj, aż nadto widać, że pasja w rodzinie nie ginie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz