poniedziałek, 29 lipca 2013

Najważniejsze zwycięstwo.

Sportowcy często w swojej karierze muszą zmagać się z różnymi chorobami i kontuzjami, które też nierzadko wykluczają ich z gry na kilka miesięcy. Mogą to być naderwane mięśnie, zwichnięte stawy skokowe, czy po prostu przemęczenie organizmu spowodowane zbyt dużym wysiłkiem. Jednak gdy diagnoza brzmi "nowotwór", to z całą pewnością podłamuje to nawet najtwardszego zawodnika.

Z taką informacją musiała zmierzyć się wówczas 22-letnia rosyjska tenisistka Alisa Kleybanova. Co jeszcze gorsze, dowiedziała się o tym dniu praktycznie w dniu swoich urodzin. Ale nie załamała się. Ostatni swój mecz przed leczeniem rozegrała w 2011 r. w Rzymie w 2 rundzie z Shahar Peer. Objawy ziarnicy złośliwej, czyli nowotworu układu chłonnego na początku nie są widoczne. Atakuje ona właśnie osoby w wieku takim jak Alisa. Jednak na całe szczęście wszystko skończyło się dobrze i Rosjanka pod koniec tego samego roku ogłosiła, że wygrała walkę z chorobą i rozpoczyna treningi, a na korty powróci podczas marcowego turnieju w Miami. I rzeczywiście tak się stało. Grała dzielnie, ale przegrała w swoim drugim meczu z Marią Kirilenko. Niestety był to jej pierwszy i ostatni występ w 2012 roku. Okazało się, że powrót był zbyt szybki, a ćwiczenia za ciężkie, co doprowadziło do przeciążenia organizmu. Przez cały kolejny rok bardzo starała się, aby wreszcie powrócić na korty. I wreszcie tak się stało. Nieklasyfikowana w rankingu Alisa wystąpiła w futeresie ITF w amerykańskim Landisville. I zdobyła tam tytuł.
Jej kolejnym marzeniem było otrzymanie dzikiej karty na turniej wimbledoński. Wystąpiła ze specjalną prośbą do organizatorów. Oni okazali się jednak bezduszni i wniosek odrzucili. Wśród znawców tenisa i dziennikarzy zawrzało. Rosjanka jednak nie poddała się, tylko spakowała i wróciła walczyć w kolejnych ITF-ach. W Buffalo osiągnęła finał, a w Sacramento ćwierćfinał. Niedawno wystąpiła też w pokazowych zawodach World Team Tennis. Narazie w jej planach nie widać kolejnych startów, ale jestem przekonany, że niedługo ponownie powitamy ją w pierwszej setce rankingu.

Taką samą odmianę nowotworu wykryto na początku tego roku u brytyjskiego deblisty Rossa Hutchinsa. W tym przypadku leczenie trwa, ale wszyscy są dobrej myśli i wspierają tego zawodnika. Jego dobry kolega, Andy Murray, bardzo mocno go wspiera. Również z jego inicjatywy wyszedł pomysł, aby wesprzeć finansowo ośrodek, w którym leczony jest Hutchins. Pomogły w tym gwiazdy, dziennikarze, został nawet rozegrany pokazowy debel. Nie tak dawno Brytyjczyk przeszedł kolejną chemioterapię. Miejmy nadzieję, że wszystko skończy się bardzo dobrze i zobaczymy go grającego w kolejnych turniejach na najwyższym poziomie.

Również z poważną chorobą zmagał się Chorwat Ivo Karlovic. Po przegranym meczu podczas challengera w Sarasocie w połowie kwietnia wykryto u niego zapalenie opon mózgowych. Tenisista ten opowiadał, że miał zdrętwiałe ramię, potworny ból głowy. Gdy zabrano go do szpitala to stracił przytomność. Nie wiedział, jak się nazywa i gdzie się znajduje. Powrót na korty trwał trzy miesiące, co było gigantycznym sukcesem. Jeszcze większym osiągnięciem było zwycięstwo w drugim turnieju po ponownym pojawieniu się, w stolicy Kolumbii - Bogocie.

Wymieniając tenisistów, którzy zmagali się z poważnymi chorobami nie należy zapominać przede wszystkim również o Martinie Navratilovej. W 2010 roku Amerykanka dowiedziała się, że ma raka piersi. Na szczęście okazało się, że było to niezłośliwe stadium i po kilku tygodniach chemioterapii Martina powróciła do pełni zdrowia. Kolejnym wielkim pechowcem jest Szwed Robin Soderling, który kolejny rok zmaga się z mononukleozą i wciąż nie wiadomo, czy kiedykolwiek wróci na kort. Trzeba być jednak dobrej myśli.

Każdy współczuje osobie, która jest bardzo ciężko chora. W świecie tenisowym jest to jeszcze bardziej widoczne. Zadajemy też sobie pytanie, dlaczego to musiało się stać. Przecież ten "potwór" może przekreślić szansę na takie same wyniki jak przedtem. Warto jeszcze trochę pochylić się nad Alisą Kleybanovą i nie należy zapominać, że ta zawodniczka dopiero rozwijała swoje umiejętności i z całą pewnością najlepsze rezultaty były przed nią. Jednak w tej chwili należy cieszyć się, że ona jak i inni sportowcy odnieśli najważniejszy zwycięstwo w swoim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz