środa, 26 czerwca 2013

Zmiana warty.

Każda kariera się kiedyś kończy. Nie trudno zauważyć, że w pierwszej dziesiątce rankingu nie mamy tylu zawodników, którzy za kilka lat rządziliby światowym tenisem. Patrząc na wiek najbliżej odstawienia rakiety są Roger Federer i David Ferrer. Ale Nadal, Murray czy Djokovic też nie są młodymi graczami, którzy dopiero co weszli do czołówki.
Nie tak dawno, podczas turnieju Roland Garros pewien portal opublikował, jak może wyglądać światowy ranking za 5-6 lat. I tam w czołówce pojawiają się nazwiska takie jak Dimitrov, Nishikori, Paire czy Janowicz. Dopiero po nich pojawia się np. Djokovic. Bez wątpienia zmiany nastąpią, ale czy nie mówimy o tym za szybko?

Według mnie najbliżej osiągnięcia tego określonego celu jest Japończyk Kei Nishikori. Już teraz pokazuje, że nie należy go skreślać z listy liczących się zawodników. Walczy na równi nawet z tymi najlepszymi, niedawno podczas turnieju w Madrycie pokonał samego Rogera Federera. Puka też powoli do pierwszej dziesiątki rankingu. Ale takich jak on jest o wiele więcej.
Przy kolejnej osobie należy zadać pytanie. Czy związek z Marią Sharapovą nie przeszkodzi mu w tym? Grigor Dimitrov niewątpliwie jest szalonym tenisistką, ale "na rozkładzie" ma już Novaka Djokovica, też w turnieju w Madrycie. Jednak widać też, że Bułgar jeszcze nie jest ustabilizowanym graczem. Zbyt często zdarzają mu się wpadki, nagłe spadki formy (tutaj należy przypomnieć French Open, gdzie Grigor został zmieciony z kortu przez tego, z którym wygrał niecały miesiąc wcześniej). Ten tenisista ma wielki potencjał, wystarczy tylko go okiełznać, a Federer będzie miał swojego godnego następcę w pierwszej trójce rankingu.

Jeszcze rok temu ten zawodnik w Wimbledonie przebijał się przez eliminacje, a potem w pojedynku z Florianem Mayerem miał piłki meczowe na awans do 4. rundy. Pod koniec roku w hali Bercy pokonał już Andy'ego Murraya czy Janko Tipsarevica. Obecnie w Wielkich Szlemach jest w grupie tych rozstawionych. Jerzy Janowicz, bo o nim mowa, widać, że w meczach bardzo się angażuje, jest emocjonalny, a jego sytuacja podczas Australian Open w meczu z Somdevem Devvarmanem, gdzie nie zgadzał się z decyzją sędziów zostało porównane do zachowania samego Johna McEnroe. Bez wątpienia całej Polsce przydałby się zawodnik, który wynikami dorówna do Agnieszki Radwańskiej.
Francuzi, którzy opublikowali całe te przypuszczenia, mają też swojego podopiecznego - Benoit Paire. Ten gracz osiągnał m.in. półfinał na Foro Italico, a w Chennai wygrał turniej deblowy.

W rozgrywkach juniorskich obecnie również mamy wiele osób, które aspirują do zajęcia miejsc w czołówce rankingu. Za przykład należy podać m.in. Belindę Bencic (która ma już za sobą występy w turniejach WTA), Nicka Kyrgiosa, a w szczególności kanadyjskiego tenisistę - Filipa Peliwo (i tu za ciekawostkę trzeba dodać, że ten zawodnik też pochodzi z Polski, ale jako jedyny z trójki dzieci urodził się poza granicami naszego kraju). Filip w ubiegłym roku w juniorskim Wielkim Szlemie był w finale Australian i French Open, a wygrał Wimbledon i US Open. Miejmy nadzieję, że większość graczy młodego pokolenia, którzy wykazują się świetną techniką zabłyśnie w rozgrywkach seniorskich, a nie zawsze tak jest i najczęściej tacy tenisiści giną w natłoku innych "zwyklejszych". A szkoda.

Jednak nie wszyscy starają się polepszać umiejętności w sposób "naturalny", a kłody pod nogi rzuca sama rodzina. I tutaj na myśl od razu przychodzi jeden zawodnik - Bernard Tomic. Typowy młody-gniewny uważający się za osobę, której wszystko wolno, a jego buńczuczne wypowiedzi na temat swoich rywali są, łagodnie mówiąc, niezbyt przyjemne. Oliwy do ognia w kwestii tego Australijczyka dodał sam ojciec. Też znany z ciętego języka (i nie tylko) Ivica podczas treningów do French Open bardzo dotkliwie pobił trenera Bernarda, który wylądował w szpitalu. Temat "niegrzecznych rodziców" jest również bardzo rozległy i będzie z całą pewnością jeszcze poruszany.

Z niecierpliwością czekam na dalszych rozwój karier tych jeszcze młodych tenisistów. Jak już wspomniałem, nawet obecnie walczą z najlepszymi na równym poziomie, starają się nie poddawać, gdy im coś nie wychodzi, a zarazem uczą się od swoich mocniejszych rywali. Jestem przekonany, że zaprocentuje to w późniejszym okresie gry. I dlatego z pewnością doczekamy się pokoleniowej zmiany warty, gdzie Djokovica, Murraya, Federera i Nadala zastąpią Dimitrov, Paire, Nishikori czy Janowicz. Pytanie tylko, kiedy to nastąpi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz