wtorek, 14 maja 2013

Krok od śmierci.

Rok 2010. Kolejny, już czwarty wygrany turniej na kortach Wimbledonu przez amerykańską tenisistkę Serenę Williams. Już 13 Wielki Szlem w garści. Świętowaniu nie było końca. Niestety. Właśnie po tych zawodach, 7 lipca, odbyła się impreza w restauracji w Monachium, podczas której Serena skaleczyła się. Niby niegroźnie to brzmi, ale kawałek szkła po rozbitej butelce wbił się tak głęboko w stopę Williams, że natrafił na ścięgna. Tylko tyle wiadomo w tej sprawie do dnia dzisiejszego. Wyrok: koniec sezonu. Najpierw Amerykanka przez kilka tygodni nosiła gips na nodze, kolejny okres to chodzenia w specjalnym bucie. A rozbrat z tenisem pogłębiał się.
Czekała ją kolejna operacja - tym razem z powodu szybkiego powrotu do ciężkich ćwiczeń. W październiku dowiedzieliśmy się o wycofaniu z Australian Open, potem w styczniu, że nie zobaczymy jej też wiosną. Rehabilitacja przeciągała się.

Gdy pod koniec lutego zaczyna kolejne leczenie w Nowym Jorku, wróciła później do Los Angeles, gdzie uczestniczyła na gali po rozdaniu Oscarów. Dzień później ponownie zawitała do szpitala. Tym razem okazało się, że Serena Williams ma zator tętnicy płucnej. Świat tenisowy zamarł. To był ten moment - krok od śmierci. Krwiak wielkości grejpfruta. W tym momencie nikt nie zadawał nawet pytania, kiedy Amerykanka wróci do zawodowego tenisa i ponownie zobaczymy ją w meczach z najlepszymi. Zastanawialiśmy się tylko, czy kiedykolwiek ujrzymy ją w pełni zdrową. To się liczyło. Przez zakrzep o wiele trudniejsza - jeśli nie niemożliwa była rehabilitacja stopy. Lekarze stanęli na wysokości zadania, ale Williams musiała brać leki na rozrzedzanie krwi.

Mało kto wierzył w udany powrót Sereny na tenisowe korty i ponowne wygrywanie z taką łatwością, jaką robiła to przed kłopotami ze zdrowiem. I jakie to było ogromne zdziwienie, gdy po powrocie, jeszcze w tym samym 2011 roku została finalistką US Open przegrywając na sam koniec z Samanthą Stosur. Jak się później okazało, był to tylko wstęp...

Rok 2012 to rok Sereny. Wszyscy mówią, że jest lepsza niż kiedykolwiek - to prawda. W całym roku przegrała tylko 4 mecze, zarobiła na korcie ponad 7 milionów dolarów Wygrywała z kim chciała i jak chciała. Jej łupem padły Charleston, Madryt, Wimbledon, Stanford, US Open, Stambuł - turniej mistrzyń, dodatkowo ze swoją siostrą Venus wygrała deblowy Wimbledon. No i oczywiście najważniejsze - złoto w singlu i deblu podczas olimpiady w Londynie, gdzie swoim rywalkom nie dała kompletnie żadnych szans, pokonując w finale Marię Sharapovą 6:0 6:1. W tym roku kontynuuje fenomenalną passę - wygrała Brisbane, Miami, Charleston, Madryt, razem ma już na koncie 50 turniejów wygranych, w lutym wróciła też na miejsce liderki światowego rankingu - czyli tam, gdzie powinna być. Ale może warto wiedzieć, jak to się wszystko zaczęło?

Richard Williams - ojciec, ale też manipulator. Podczas jednego z turniejów tak zachwycił się ilością pieniędzy wygraną przez jedną z tenisistek, że natychmiast powiedział do swojej żony, że muszą mieć dzieci - przyszłych tenisistów, milionerów. Ojciec nie miał żadnego pojęcia o tenisie. Ale co z tego? Przecież urodził Venus i Serenę!
Serena w 1998 pokonała Mary Pierce i Monicę Seles. Podpisała kontrakt z firmą Puma na bagatela 12 mln dolarów. Wszystko się zaczęło. Nastąpił gigantyczny boom. Nowa era. Zawodniczka "zabijająca" piłkę swoją siłą. Czarnoskóra - to też miało znaczenie, jak się później okazało. Podczas jednego z turniejów w Indian Wells młodsza z sióstr została wygwizdana za kolor skóry. Od tamtej pory nie pojawia się tam.

Serena gra gdzie chce, omija często nawet te najważniejsze turnieje, nie straszne są dla niej kary. Jest indywidualistką. Może rozmawiać o wszystkim, ale niechętnie o tenisie. Uwielbia pojawiać się na imprezach, spotkaniach, chce występować w filmach, serialach telewizyjnych. Uwielbia modę, zajmuje się projektowaniem. Lubi też szokować swoim ubiorem na korcie. Nie należy zapominać o jej aktywności na Twitterze, gdzie możemy dowiedzieć się o wszystkim z jej życia, "organizuje" tzw. Serena fridays, kiedy odpowiada na pytania fanów. Kocha karaoke. Śpiewa przy każdej okazji, w sieci krąży jej singiel, jak rapuje. Mimo tych licznych pozakortowych zainteresowań wychodzi na kort i miażdzy rywalki. Obecnie to zasługa Patricka Mouratoglou, jej oficjalnego trenera. Powiększyła swój wachlarz uderzeń, już nie oddycha po każdej dłuższej wymianie jakby przebiegła maraton.

Serena Williams to niesamowita zawodniczka. Przez wielu uważana za tenisistkę najlepszą w historii. Obecnie ma 31 lat, a gra coraz lepiej. Otwarcie mówi, że tenis to jej pasja, bez której ciężko wytrzymać. W wywiadach po olimpiadzie w Londynie wspomniała, że bardzo chce wystąpić na kolejnych IO w Rio. Z jej obecną formą i grą jest to bardzo prawdopodobne. Oczywiście, jeśli nie dozna kolejnych kłopotów zdrowotnych, bo o motywację nie musimy się martwić. Zatem do zobaczenia w Rio!

20 komentarzy:

  1. Na temat Sereny można by mówić, pisać godzinami - i nie byłoby to wcale przesadą. Wręcz przeciwnie.
    Przyznaję, że z Twojego felietonu dowiedziałam się wielu rzeczy z życia tenisistki, o których wcześniej kompletnie nie miałam pojęcia.
    Lecz dzięki temu, pokochałam ją jeszcze bardziej, a to ze względu na to, iż to mój gracz nr 1.
    Natomiast ja z kolei, staram się być jej jak największą fanką.
    Podziwiam ją za to, że potrafiła wstać ponownie na nogi, nabrać siły, i pokazać tym w nią wątpiącym, że się mylili. Pokazała, że jest najlepsza. Jest na samym szczycie.
    Indywidualistka. To słowo absolutnie wystarczy, by móc scharakteryzować sylwetkę Williams.
    Mam nadzieję, że w Rio da z siebie wszystko.
    Bo tak jak napisałeś, o motywację nie musimy się martwić.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i przyszedł czas na Serenę jak widzę.
    Oj, to wręcz fenomenalny gracz. Legenda tenisa.
    Nie wiedziałem, że w Indian Wells została wyśmiana z powodu koloru skóry.
    Jestem bardzo ciekawy jej występu w Rio, bo tak naprawdę wszystko jest możliwe. Przegraną też trzeba brać pod uwagę, nawet jeśli mało kto w to wierzy.
    Jej finał olimpiady w Londynie z Sharapova potwierdził w wielkim stylu to, że jest nie do pokonania.
    Wydaje mi się, że wszyscy trzymają kciuki za jej dalsze sukcesy.
    Oby było ich jak najwięcej.
    Michał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gra Williams rządzi się swoimi prawami, i nie można się tu w żaden sposób do niej przyczepić.
    Serena w Rio sobie poradzi to pewne. I nie tylko tam.
    Ale jak oceniasz możliwości starszej z sióstr? Bo na jej grę, też będzie warto zwrócić uwagę.
    Pozdrawiam, Sebastian.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niedalekiej przyszłości również opiszę historię Venus oraz wyrażę opinię o możliwościach tej zawodniczki na przyszłość.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Więc czekam na kolejną historię, tym razem starszej z sióstr.

      Usuń
  4. Do opisania wziąłeś sobie dość duży i mocny kaliber ;)
    O tej tenisistce słyszał cały świat, chyba każdy.
    To niezaprzeczalna mistrzyni, która czasem jednak nie daje z siebie wszystkiego. Jednak nie można mieć do niej o to pretensji, bo radzi sobie po prostu świetnie.
    Wiesz może co nieco więcej na temat igrzysk z 2016r. ?
    Zauważyłem również ciekawe zmiany na stronie.
    Powodzenia i oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do igrzysk, chodzi Ci o samą Serenę, czy ogólne informacje?

      Usuń
    2. Powiedzmy, że bardziej ogólne, ale o Serenie też chętnie poczytam.

      Usuń
    3. W sumie to jeszcze niezbyt dużo wiadomo o najbliższych igrzyskach. Na razie doszły słuchy, że ITF chce skrócić mecze (poprzez wprowadzenie tie-breaka w decydującym secie), mają też być "zniesione" mecze o brąz, czyli przegrani w półfinałach dostają medal.
      Jeśli chodzi o zawodników, Venus też bardzo chcę wystąpić z siostrą w Rio.
      Przeczytałem też gdzieś, że rozważa to też Roger Federer (?), który już zaczyna ograniczać starty w poszczególnych turniejach.
      Zobaczymy co z tego wyniknie..

      Usuń
    4. Te "zniesienie" meczów o brąz to moim zdaniem byłoby dość dużą, powiedzmy, stratą.
      Ciekawym byłoby podpatrzeć starania Federera na igrzyskach.
      No i te skrócone mecze, które jak dla mnie są już kompletnie niepotrzebne.
      Lecz zobaczymy jak to wszystko będzie się odbywać.
      Mam nadzieję, że jednak bez żadnych radykalnych zmian.

      Usuń
  5. Twierdzę, że 2016r. również będzie rokiem Williams. Ale to wszystko właśnie zależy od jej problemów zdrowotnych.
    Chciałbym, aby powtórzyła swój sukces z finału z ubiegłorocznego Londynu. Sharapova nie miała absolutnych szans.
    A nawiązując do jej innych "talentów",
    muszę przyznać, że w muzyce również poradziłaby sobie dość dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie podobało mi się jej wystąpienie w Madrycie,
    ale to tylko moja subiektywna opinia.
    Ponieważ, wydaje mi się, że mogła dać z siebie o wiele więcej (pomimo jej triumfu). W niektórych meczach odnosiłem wrażenie, że sobie zwyczajnie odpuszcza. Ale przypatrując się jej, ona ma taki styl grania. Początkowo odpuszcza, a później jedynie przyspiesza i w końcu wygrywa.
    Nie mogę doczekać się Wimbledonu. Jak myślisz, z kim najprawdopodobniej może tam zagrać decydujący pojedynek? Z jakim rezultatem? Podaj z dokładnością do gemów :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie za wcześnie o tym mówić. Nie wiemy z kim w ćwiartce, połówce drabinki będą zawodniczki i w jakiej fazie turnieju mogą się spotkać. Agnieszka nie dojdzie do finału, a z formą, którą obecnie prezentuje (znowu porażka w II rundzie, w Rzymie) to po Wimbledonie może polecieć w rankingu na łeb na szyję.
      No ale wracając do typów. W finale widzę Serenę i.. (ale zaskoczenie) Marię Sharapovą lub Victorię Azarenkę. Pewnie to będzie 2-setowy pojedynek i niech będzie 6:3 6:4.

      Usuń
    2. Widziałbym bardziej Azarenkę w finale z Sereną niż Sharapovą, ale wynik, który podałeś jest bardzo prawdopodobny. Zobaczymy, być może przewidziałeś kolejny triumf Williams? ;)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę ciekawy felieton! Pozdrawiam i czekam na więcej artykułów :)
    Martina

    OdpowiedzUsuń
  9. Zauważyłem zmiany od ostatniego czasu u Ciebie.
    Dobrze, że je wprowadziłeś, bo od początku czegoś mi tu brakowało,
    jakichś informacji na temat np. właśnie rankingu.
    O Serenie powiem tylko tyle, bo wszystko zostało praktycznie o tej zawodniczce powiedziane, że czekam z niecierpliwością na jej występ w Rio. Na pewno da radę.
    Powodzenia w dalszym prowadzeniu strony życzę. :)
    Jakub.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję naprawdę udanego wpisu. Mógłbyś omówić nieco bardziej jej najważniejsze turniejowe występy, albo bardziej przybliżyć Twoim zdaniem najciekawszy turniej w jej karierze jak dotychczas.
    Ale nie mam się do czego przyczepić.
    Słyszałem gdzieś, że Patrick Mouratoglou, ma zając się inną tenisistką. To raczej wątpliwe, powiedziałbym nawet, że jest to informacja wyssana z palca.
    Tak patrzę na ten ranking - WTA RACE TO THE WTA CHAMPS - i chciałbym ujrzeć Williams na pierwszym miejscu :)
    Albo chociażby Errani nieco wyżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należy pamiętać, że Patrick Mouratoglou prowadzi swoją akademię tenisową, w której ma też inne podopieczne (np. Anastasia Pavlyuchenkova, czyli Yulia Putintseva, która sprawiła pewne kłopoty Williams w 1 rundzie w Madrycie), więc niezbyt wierzę, w tę informację i oby tak było, bo widać, że współpraca tej dwójki przynosi bardzo dobre wyniki.

      Usuń
  11. Bardzo interesująca strona! Czekam na kolejny tekst Twego autorstwa. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń