piątek, 17 maja 2013

Żądza pieniądza.


Dzisiaj poruszę bardzo trudny tenisowy temat. Mianowicie pieniądze. Można powiedzieć nawet, że ten problem jest wręcz ponadczasowy. Ale wszystko po kolei.

Dużo ludzi jest przeciwnym temu, żeby kobiety zarabiały w turniejach tyle samo co mężczyźni. Jako przykład można dać ubiegłoroczny finał Australian Open, gdzie wśród pań Azarenka pokonała Sharapovą 6:3 6:0, jeśli natomiast chodzi o mężczyzn po niesamowitym meczu Djokovic pokonał Nadala po bardzo długim pięciosetowym boju 5:7 6:4 6:2 6:7 7:5. Wielu ludzi w tym momencie zadaje sobie pytanie, a gdzie tu haczyk? Zwycięzcy dostali tyle samo pieniędzy za wygrany Wielki Szlem - po ok. 2,5 mln dolarów australijskich. I tu zaczyna się kłopot.

Gdy po "wypomnieniu'' zawodniczkom ilości zarabianych pieniędzy, one same zabrały głos w tej sprawie. Były zbulwersowane tymi zarzutami i mówiły, że należą im się takie same pieniądze jak panom, bo również wkładają wiele wysiłku w wygrywanie meczów. Jak najbardziej zgadzam się z tymi słowami, ale...

No właśnie, ale. Nie należy zapominać, że w Wielkim Szlemie panie grają do dwóch wygranych setów, a panowie do trzech. I jeśli chcemy porównać czas spędzony na korcie to też widzimy ogromną różnicę między nimi. Co innego jeśli chodzi o turnieje cyklu WTA czy ATP, tam wszyscy jednakowo grają do dwóch wygranych setów, ale tu natomiast można zauważyć różnice w puli nagród. I mówię tu o turniejach takiego samego szczebla. Więc o co tu chodzi?

Moim zdaniem jedną z  różnic jest to, że turnieje wielkoszlemowe nie są organizowane przez władze WTA czy ATP, tylko przez ITF (organizację, która zajmuje się też m.in. tzw. challengerami pań, czyli turniejami z pulą nagród do $100,000). I też według mnie, gdyby pieniądze do wygrania nie były równe usłyszelibyśmy ze strony zawodniczek o dyskryminacji itp., a nawet  mogłoby dojść do bojkotu. Nie dziwmy się, ponieważ o tym też mogliśmy się przekonać.

Ale czy nie zapomnieliśmy o jednej kwestii? Mianowicie tzw. startowych, gdzie gracze dostają pieniądze za samo pojawienie się w takim turnieju (najczęściej niższej rangi), które są czasami nawet kilkukrotnie wyższe od całej puli możliwych do wygrania! Niestety następuje potem zjawisko wycofywania się z takiego turnieju z powodu kontuzji tych kuszonych pieniędzmi (oczywiście zmyślonej, a są one coraz ciekawsze) po jednym meczu, lub w ogóle bez przystąpienia do żadnego pojedynku.
Kolejne źródło zarobków - kontrakty reklamowe, czy podpisywanie umów z producentami odzieży czy rakiet tenisowych, za które też zawodnicy (szczególnie ci na topie) dostają horrendalne sumy za 'reprezentowanie' danej firmy.

A tym problemie można napisać książkę, ale nie ma na to czasu, bo zapewne większość wie, jak naprawdę wygląda podział pieniędzy w światowym tenisie i nie trzeba się rozdrabniać. Mam bardzo mieszane uczucia w tej sprawie, szczególnie, że wystarczy porównać ilość zarobków z innymi sportami. Tutaj, moim zdaniem, więcej pieniędzy można dostać za tzw. 'bycie' na turniejach a nie samą grę (oczywiście mówię tu o zawodniczkach przede wszystkim z pierwszej 10 rankingu). Nie jestem zadowolony też z tego, że obecnie organizatorzy turniejów wielkoszlemowych prześcigają się w ilości wydawanych pieniędzy na zawodników (ostatnio dowiedzieliśmy się, że w Wimbledonie pula nagród zostanie podwyższona o 10 procent!) Jest to niewyobrażalne, szczególnie, że jeszcze kilkanaście lat temu pula nagród w całym takim turnieju była mniej więcej takiej wielkości, jak obecna gaża zawodnika wygrywającego taką imprezę. Ale tu opinie pozostawiam wam.

15 komentarzy:

  1. Jeśli chodzi o mnie, to jestem bardzo sceptycznie nastawiona do sprawy wiążącej się z zarobkami tenisistów.
    Zgadzam się w zupełności z kwestią, która mówi o tym, iż zawodnicy zarabiają więcej za samo przybycie na turniej, niż za wykonaną - z wielkim wysiłkiem - grę.
    Istnieje wiele argumentów za i przeciw takiego postępowania, zdania są wielce podzielone.
    Podzielone tak jak sam świat tenisa w tej kwestii.
    Myślę, że na jakąkolwiek zmianę w najbliższym czasie - jak nie w ogóle - nie ma co liczyć.
    Na chwilę obecną liczą się tylko pieniądze, a popyt na nie nigdy nie spadnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam za wielką niedorzeczność sprzeciwianie się równym zarobkom pań i panów.
    Prawdą jest to, jak napisałeś, że w Wielkim Szlemie panie rozgrywają dwa sety, a panowie o jeden więcej, zatem większy wkład wysiłku mężczyzn w rozgrywki, jest gołym okiem widoczny.
    Jestem ciekawy tego, ile w roku ubiegłym zarobiła np. Azarenka.
    Mógłbyś oszacować mniej więcej kwotę?
    Pozdrawiam, Jakub.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie przez te coraz większe pule nagród w turniejach w ubiegłym roku Azarenka i S. Williams jako pierwsze w historii wśród pań zarobiły ponad 7 milionów dolarów (Azarence zabrakło ok. 70 tys. dolarów do pokonania bariery 8 mln).

      Usuń
    2. Z niepokojem przyglądam się tym wzrastającym pulom nagród.
      Wyobrażam sobie falę krytyki napływającej ze strony pań na wiadomość, o rzekomej podwyżce puli nagród dla panów.
      Zrobiłoby się dość ciekawie na scenie tenisowej.

      Usuń
  3. Kwestia zarobków tenisistów jest bardzo sporna,
    i tak naprawdę każdy mógłby dodać od siebie coś innego na ten temat.
    Kontrakty reklamowe uważam za jedne z "najwygodniejszych" - nie wymagają tak naprawdę nic od zawodnika - i najbardziej opłacalnych form zarabiania. Sumy za reprezentowanie sprzętu sportowego, ubrań, są gigantyczne.
    Ale chciałbym odbiec od tematu i powrócić do turnieju w Rzymie.
    Jak oceniasz szanse Janowicza w pojedynku z Federerem?
    Przyznaję, że będzie to dość ciekawy mecz i być może przyniesie zaskakujący rezultat. Oby tak było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten mecz zapowiada się bardzo ciekawie, jak już wspomniałeś. Federer w tym turnieju jest w wysokiej formie, co widać po wynikach. Spędził niewiele ponad 2 godziny w dwóch meczach.
      Myślę, że decydującą sprawą będzie zmęczenie Polaka, który nie dość, że rozegrał jeden mecz więcej, to te mecze nie były łatwe do wygrania.
      Moim zdaniem mecz wygra Federer, ale Janowicz sprawi więcej kłopotów niż Starace i Simon, z którymi Szwajcar wygrał 6:1 6:2.

      Usuń
    2. I tak też się stało - Janowicz jak sam zapewne widziałeś, sprawił tak naprawdę bardzo duży kłopot Szwajcarowi.
      Polak grał ze swoim idolem, więc to też podziałało zapewne na niego w jakimś stopniu.
      Sądzisz, że Janowicz po turnieju w Rzymie, znajdzie się nieco wyżej w rankingu? To bardzo prawdopodobne, lecz chodzi mi tu o konkretne wskazanie miejsca, to jakie typujesz.

      Usuń
    3. Ja nie będę typował na jakie miejsce awansuje, ponieważ czytałem już artykuł o awansie w rankingu Janowicza, za ćwierćfinał zdobył 180 punktów i awansuje tylko o jedną pozycję, przed Aleksandra Dolgopolova z Ukrainy.

      Usuń
    4. Tylko o jedną pozycję? Sądziłem, że jednak nieco bardziej podskoczy w górę w rankingu.
      Ale to nie zmieni faktu, że Janowicz pokazał wczoraj prawdziwą klasę.

      Usuń
  4. Uważam, że w każdym - wysoko cenionym i dobrze znanym przez publiczność - sporcie, zarobki zawodników są niedorzecznie zawyżone.
    W większości nie są one adekwatne do realnych wyników osiągniętych przez gracza, jego rzeczywistego wysiłku włożonego w zajęcie danego miejsca.
    Oczywiście, nie ma żadnych wątpliwości, że zawodnik z pierwszego miejsca zarobi dużo więcej, niż ten z trzeciego, czy w ogóle piątego.
    Jednak, przy posiadaniu niezwykle opłacalnego kontraktu reklamowego, gracz nawet z piątego miejsca w końcowej fazie, zarobi jednak więcej niż zawodnik ze srebrnym medalem.
    Wracając do turnieju w Rzymie, będzie na stronie jakieś podsumowanie? Chętnie bym przeczytał.
    Pozdrawiam serdecznie, Wojtek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, będzie podsumowanie - to już jest punkt obowiązkowy, co każdą niedzielę postaram się opisywać zakończone turnieje.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Więc czekam na obowiązkowe, jutrzejsze podsumowanie ;)

      Usuń
  5. Ja podobnie jak Ty mam bardzo mieszane uczucia adekwatnie powyższego tematu.
    Staram się nie zwracać zbytniej uwagi na to, ile dany zawodnik zarobi po danym turnieju, ale nie zaprzeczę, że jest to ciekawe dla widza.
    Roland Garros tuż, tuż. Jak oceniasz "rangę" tegorocznego turnieju?
    Michał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy French Open nie wywoływało u mnie takich emocji jak pozostałe turnieje wielkoszlemowe. Moim zdaniem w tym roku będzie mniej emocji niż w roku poprzednim. Nie doświadczymy takiej ilości ciekawych meczów. Mam nadzieję, że wystąpi też (co jeszcze nie jest wiadome) Andy Murray. O faworytach nie będę pisał, bo widać to po turniejach w Madrycie i Rzymie. Ale warto wspomnieć też o czymś ze strony organizatorskiej. Jednak napiszę o tym w jutrzejszym poście podsumowującym Rzym.

      Usuń
    2. To ,że Andy Murray wystąpi jest bardzo prawdopodobne,
      ale jak to w tenisie, niczego nie można być na 100% pewnym.
      Więc czekamy na dzisiejszy finał i podsumowanie.

      Usuń