środa, 22 maja 2013

Tajemnicza choroba.

Od samego początku rok 2011 nie układał się po myśli amerykańskiej tenisistki Venus Williams. W Australian Open podczas meczu 3. rundy skreczowała z Andreą Petkovic po rozegraniu jednego gema. Potem na bardzo długi okres zniknęła. Pojawił się dopiero w połowie czerwca na trawiastych kortach w Eastbourne. Potem Wimbledon i US Open. Już przez ten czas można było usłyszeć, że Venus zmaga się z jakąś tajemniczą chorobą, która nie pozwala jej grać na wysokich obrotach. Wszystko "wyjaśniło się" po oddaniu walkowerem meczu 2. rundy z Sabiną Lisicką na kortach Flushing Meadows. Zdiagnozowano u niej Syndrom Sjoegrena (jest to choroba autoimmunologiczna, która powoduje u osób szybsze męczenie się, ubytek sił, bóle stawów i mięśni, zmiany zwyrodnieniowe).
Była to bardzo smutna wiadomość, gdy już kolejna z sióstr Williams została poważnie chora i to w bardzo krótkim okresie. Co jeszcze jest ważne - tej choroby nie da się do końca wyleczyć, czyli w każdej chwili może zdarzyć się jakiś słabszy moment w grze Amerykanki.

Venus po leczeniu wróciła do gry w Miami, na Key Biscayne. I od razu dotarła do ćwierćfinału, gdzie przegrała z Agnieszką Radwańską (ale po drodze pokonała m.in. Petrę Kvitovą). Widać było jej nierówną grę, ale potrafiła osiągnąć też m.in. półfinał turnieju w Cincinnati czy wygrać turniej w Luksemburgu na sam koniec sezonu.

Wróćmy do początku kariery Venus. Potoczyła się ona bardzo podobnie jak jej młodszej siostry. W ciągu około 3 lat z miejsca w trzeciej setce awansowała do pierwszej dziesiątki. Każdy zachwycał się grą Venus. Była inna niż wszystkie. Rok 2002 to objęcie tronu liderki przez Amerykankę. (Niedługo później musiała ustąpić Serenie). W całej karierze wygrała 44 turnieje singlowe (w tym 7 Wielkich Szlemów) i 20 deblowych. Na  Igrzyskach Olimpijskich w 2000 r. w Sydney zdobyła złoto w singlu i deblu. A 2008 i 2012 dołożyła też złota w grze podwójnej. Zarobiła ponad 28 mln dolarów.

Venus jest zupełnie inna niż Serena. Bardziej ustabilizowana, woli skupić się raczej na tenisie. Chociaż rozwija też swoje pasje poza kortem. Ma własną firmą odzieżową (EleVen by Venus), która zajmuje się projektowaniem ubrań na kort i nie tylko (co ciekawe w tych strojach występuje m.in. jej rodaczka Varvara Lepchenko).

Według mnie starsza z sióstr jednak pozostaje w cieniu Sereny, szczególnie w ostatnich latach (ale gdy stworzą deblowy tandem i uderzą ze zdwojoną siłą praktycznie nikt nie jest w stanie z nimi wygrać). Jest to związane przede wszystkim z samą grą. Gołym okiem widać, że Venus po przebytej chorobie nie jest w stanie wrócić do wcześniejszej formy i wygrywać najważniejszych turniejów. Ostatnio też często można było zauważyć, że Amerykanka poddaje mecze z powodu bólu pleców.
Miejmy nadzieję, że niedługo kłopoty zdrowotne Amerykanki na zawsze odejdą w niepamięć i ponownie ujrzymy ją w najlepszej formie grającą mecze na najwyższym poziomie. Może się okazać, że tych okazji będzie jeszcze dużo, ponieważ podczas wywiadu po jednym z wygranych meczów w Cincinnati na pytanie dziennikarza, jakie są jej plany i cele oraz tak naprawdę dlaczego jeszcze gra i jak odnajduje w sobie motywację, Venus odpowiedziała: "Mój cel to IO w Rio w 2016 i marzę, by tam wystąpić". (potwierdziła to też niedawno podczas rozmowy z Barbarą Schett w programie wprowadzającym do Rolanda Garrosa).

Czyli już siostry Williams dają do zrozumienia, że nie tak szybko zakończą karierę i każda z zawodniczek powinna się ich bać. Osobiście mocno trzymam kciuki za tę zawodniczkę i dla mnie marzeniem byłoby zobaczyć mecz Serena-Venus. Ale nie taki z tegorocznego Charleston, tylko z turnieju mistrzyń z Doha 2009.

12 komentarzy:

  1. Venus stanowi dla mnie wspaniały przykład osoby, której pomimo kładących się co chwila życiowych kłód pod nogami, potrafi powstać, otrząsnąć się, iść dalej i dać z siebie wszystko. Absolutnie wszystko.
    W czasach jej "najjaśniejszej" kariery, kiedy to triumfowała praktycznie wszędzie gdzie tylko startowała, udowodniła, że w małym ciele naprawdę jest ukryty wielki duch walki, i że czarny też potrafi - została "potrącona" podczas zamiany stron na korcie, przez Irinę Spirleę na US Open. Ale to nie był jedyny przykład agresji ze strony przeciwników związany z kolorem skóry zawodniczki.
    Ona się tym kompletnie nie przejmuje. Podczas gry jest w transie i nic nie jest w stanie wybić ją z rytmu. Motywacja osiągnięta do czystej perfekcji.
    Pamiętasz gdzie wygrała swój pierwszy turniej? Bo chyba od tej wygranej dostała prawdziwych skrzydeł i zaczęła wierzyć w swoje nieograniczone możliwości.
    I o takich tenisistkach, o takich sportowcach powinien pisać świat. I będzie pisał długo, bo Venus nie zamierza odpuścić. Ona chce dalej walczyć. Walczyć o swoje, o złoto, chce triumfować i mam nadzieję, że nie raz to nam jeszcze pokaże.
    Asderaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swój pierwszy turniej wygrała w Oklahoma City. Co ciekawe rok później Venus obroniła tu tytuł i w tym samym tygodniu Serena zwyciężyła w Paryżu, co zapisało się w kartach historii.

      Usuń
  2. A czas też na zagadkę ode mnie. Bardzo prosta. Która polska tenisistka wygrała jako pierwsza z Venus i kiedy to było? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja może tym razem nie będę odnosił się do felietonu,
    ale do samej zagadki, gdyż znam odpowiedź :)
    Jako pierwsza z Venus wygrała niejaka Magdalena Grzybowska podczas Wimbledonu w 1997 r. :)
    Pozdrawiam, Szymon.

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja chciałem odpowiedzieć, ale widzę, że już ktoś odpowiedział i to poprawnie niestety.
    Możesz częściej pytać się o takie rzeczy czytających, bo wtedy robi się ciekawiej ;)
    To tylko moja subiektywna opinia, ale nie sądzę, aby Venus na dobre powróciła na kort. Jej nawracające problemy zdrowotne nasilają się, a czas leci nieubłaganie (chodzi mi tu o jej wiek). I później może być zwyczajnie za późno.
    Ale kto wie, może jej losy potoczą się w zupełnie odwrotny sposób?
    Na tą chwilę dalej będę trzymał za nią kciuki.
    Karol

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem, aż mnie to dziwi, jak te dwie siostry różnią się od siebie.
    Jednak w połączeniu tworzą jedność, która jest nie do przebicia.
    Rio 2016 jest w zasięgu Venus. Tak mi się wydaje.
    Jeśli się spręży, będzie sporo trenować i nabierze motywacji, to da radę.
    A Ty jak oceniasz jej ewentualny start na igrzyskach w Rio?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że za wcześnie o tym mówić. Ale chciałbym, żeby powtórzyła co najmniej rezultat z Londynu.

      Usuń
  6. Odpowiedź na zagadkę: Magdalena Grzybowska, Wimbledon 1997r.
    Nie przepadam za grą Venus, być może jest to spowodowane mym negatywnym nastawieniem do samej zawodniczki, a nie do jej gry.
    Bo jeśli chodzi o sam sposób, w jaki gra starsza z sióstr Williams,
    raczej nie można jej nic zarzucić. Jednakże w tym przypadku, wolę oglądać młodszą siostrę - Serenę.
    Myślisz, że ma jakiekolwiek szansę na występ w Rio?
    Jeśli miałbym wyrazić subiektywną opinię,
    to wątpiłbym w jej start na tych igrzyskach.
    Albo na przykład - wolałbyś widzieć ją na igrzyskach, czy na przykład taką Sharapovą albo Errani?

    Andy Murray - jest to zawodnik, o którym chciałbym bardzo przeczytać felieton. Mam nadzieję, że kiedyś się tu znajdzie.
    Pozdrawiam, Michał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, wolałbym widzieć Venus. Jest to zawodniczka, która ma za sobą wiele wspaniałych lat. I zwieńczenie tej kariery właśnie w Rio byłoby bardzo miłe.

      Usuń
  7. Venus jest inna niż wszystkie, tak jak jej siostra.
    Nie mogę użyć sformułowania, że jest to najlepsza tenisistka w historii - bo tak nie jest - ale nie raz na korcie pokazywała nam, że jak najbardziej na to miano pretenduje.
    Jej gra nie jest tak dynamiczna jak jej siostry.
    Ale dzięki tej różnicy, ich gra deblowa się uzupełnia i jest po prostu warta uwagi.

    W niedzielę French Open - kto jest Twoim faworytem? Bo o szpetnym aspekcie organizacyjnym już się wypowiadałeś, więc nie będę o nim pisał.
    Chciałem również odpowiedzieć na zagadkę, ale zauważyłem już dwie dobre odpowiedzi :)
    Sebastian.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro pojawi się mój felieton odnośnie samego French Open, gdzie wszystko przedstawię. Zatem zapraszam :)

      Usuń
    2. Zatem czekam na jutrzejszy felieton. :)

      Usuń